Króliczek Franek

Bajka – część 1

Franek obudził się w bardzo dobrym humorze. Przez maleńkie okienko w sypialni wpadały delikatne promienie słoneczne zapowiadając bardzo ładny i ciepły dzień.

Króliczek przeciągnął się i rozejrzał z zadowoleniem dookoła. Wczoraj skończył urządzać sypialnię i był bardzo zadowolony z efektu. Na sypialnię przeznaczył narożny pokoik na pierwszym piętrze swojej nowej norki. Nie był to może bardzo duży pokój ale na tyle przestronny, że zmieściło się w nim duże łóżko, trzydrzwiowa szafa i stara ciemnoniebieska komoda, którą dostał od babci. Komodę postawił pod oknem, szafę umieścił we wnęce koło drzwi, a białe łóżko udekorował kraciastą niebieską pościelą i piękną granatową narzutą. Po wejściu do tego pokoju od razu było wiadomo, że niebieski to jego ulubiony kolor.

Franio postanowił, że taki piękny dzień będzie idealny na zwiedzanie okolicy i poznanie nowych sąsiadów. Do norki pod Wielkim Dębem wprowadził się już kilka dni temu ale cały czas poświecił na urządzanie swojego nowego królestwa więc nie miał jeszcze okazji z nikim się zapoznać.

A było co urządzać. Nowa norka była dwupoziomowa a to nie lada gratka w tej okolicy. Na piętrze, oprócz sypialni, znajdowały się jeszcze dwa pokoiki – w tej chwili puste – oraz przestronna łazienka z wygodną wanną. Na parterze zaś była kuchnia ze spiżarnią, duży salon, jeszcze jedna łazienka i malutki kącik do pracy pod schodami.

Musicie bowiem wiedzieć, że Franek był bardzo popularnym autorem książeczek dla dzieci, a także wziętym tłumaczem. Biegle posługiwał się ptasim i to w kilku dialektach. Gdyby nie Franek wiele ptasich rodzin, nie tylko tych leśnych ale także gospodarskich jak kaczki czy kury, nie mogłoby czytać swym dzieciom bajeczek na dobranoc.

Pełen zapału żwawo wyskoczył z łóżka i zbiegł po schodach zrobić sobie śniadanie. Przygotował aromatyczną kawę ze śmietanką oraz przepyszną sałatkę z marchewek, rzodkiewki i cebulek z liśćmi sałaty. Całość delikatnie skropił sokiem z cytryny. Zajadając śniadanie zastanawiał się w którą stronę ruszyć najpierw. Nie znał zbyt dobrze okolicy i trochę obawiał się, że się zgubi. Postanowił, że spróbuje najpierw zapoznać się ze swoją sąsiadką. Przy drugiej gałęzi Wielkiego Dębu mieszkała w dziupli wiewiórka. Franek liczył n a to, że się zaprzyjaźnią i może to ona oprowadzi go po najbliższym otoczeniu, a może nawet zapozna z innymi sąsiadami. Franek bowiem, mimo całej sławy jaką cieszył się na rynku wydawniczym, był króliczkiem bardzo nieśmiałym i nawiązywanie nowych kontaktów wcale tak łatwo mu nie przychodziło.

Zjadł do końca śniadanie, szybciutko po sobie posprzątał i pobiegł na górę przygotować się do wyjścia. Ubrał swoje ulubione niebieskie spodnie sztruksowe z czerwonymi szelkami, a na szyi zawiązał pasującą chustkę. Przeglądając się w lustrze stwierdził, iż wygląda szykownie i jest gotowy na podbój okolicy. Pomyślał jednak, że bez drobnego upominku nie wypada udać się do sąsiadki. Poszedł więc do spiżarki i wyszukał słoiczek z orzechami w miodzie. Wszystkie przetwory znajdujące się na półeczkach przepastnej spiżarni przygotowała dla Franka jego mama. Gdy usłyszała, że wynajął norkę pod Wielkim Dębem i zamierza się od niej wyprowadzić zapakowała mu cztery kartony rozmaitych pyszności. Na pewno obawiała się, że jej ukochany synek będzie chodził głodny bo gdy wpadnie w wir pracy to zapomni zrobić zakupy.

Króliczek pięknie opakował słoiczek, przewiązał zieloną wstążeczką i wyszedł z domu.